sobota, 29 maja 2010


Voila! Z miłości do marchewki! Dzisiaj wypróbowałam to cudeńko, i dodałam trochę za dużo oleju sezamowego, ale i tak było pyszne.

czarno-biało-czerwono- klasyka


Zaczynam tą sałatką, która wprawiła mnie dzisiaj w wyśmienity nastrój. Przepis wzięłam z FOREVER SUMMER Nigelli (siedlisko przyjemności kulinarnych mrrrrr). Pycha, a do tego jak pięknie wygląda na talerzu!

I can`t belive how simple it is....

Po spędzeniu kilkunastu minut na wymyślaniu adresu bloga wybrałam najbardziej głupi pomysł, jaki przyszedł mi do głowy- oczywiście z dedykacją dla Rolfa, który sam o tym nie wiedząc, przyczynił się do powstania tego bloga. Teraz staję przed nieoczekiwanym wyborem języka, w który będę go prowadziła. Nie chcę być posądzona o fałszywy kosmopolityzm, ale ostatnio częściej posługuję się angielskim w ciągu dnia ( ze względu na Mojego Wikinga oczywiście), więc pewnie tak byłoby łatwiej...ale z drugiej strony...
No to się jeszcze zobaczy. Jestem podekscytowana decyzją o założeniu bloga, i najedzona. Obydwa fakty wywołują u mnie tylko pozytywne uczucia. Tak więc dam brzuszkowi troszkę odpocząć po sałatce z 1.arbuza, fety i oliwek 2.marchewki i orzeszków, a potem zabieram się do pracy nad drugim postem. Nie napisałam jescze, co będę publikować?
Zainspirowana strona theydrawandcook.com postanowiłam rozpocząć swoją własną ilustrowaną książkę kucharską. Smacznego dla oka i podniebienia!