sobota, 24 lipca 2010
trzy sery - Norwegia ciąg dalszy
Przyszedł czas na sery. Trudno powiedzieć, żeby wybór serów, przynajmniej w Vestfold, powalał. Pomijając oczywiście tradycyjny norweski brązowy ser, którego różne wariacje można znaleźć na osobnych sklepowych półkach- tego jest ogromna ilość.
Z tego, co zdążyłam zaobserwować, do serów często dodawane jest kozie mleko, zarówno w serach brązowych, jak i twarożkach do smarowania pieczywa ( jeden prezentuję poniżej).
Bardzo zaskoczył mnie rodzaj sera, o którym wcześniej nie słyszałam- Gammalost (tłum. stary ser). Jak na ser rzeczywiście długo leżakujący, ma bardzo intensywny zapach, który, pewnie nie muszę dodawać, nie wszystkim odpowiada, i równie intensywny, trochę pikantny smak. Grudkowata konsystencja sprawia, że trudno się go kroi.
Na koniec zdecydowałam się na jeden z tych słynnych brązowych serów, ale mniej słodki, niż te, które zwykle znajduję w lodówce Rolfa.
Dzisiaj na dworze jest tak słonecznie, że zdjęcie na zewnątrz wyszło prześwietlone, a zanim się zorientowałam, kanapki zniknęły z talerza, więc nie było czego poprawiać...
po południu niespodzianka!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Och ser! wspaniałe! Kiedyś dostałam od brata ten, który uwieczniłaś na 1 zdjęciu - był wyborny. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńo Norwegii sobie marzę. podobnie jak o Szwecji. więc o smakach takich serów też.
OdpowiedzUsuń