środa, 31 sierpnia 2011

Balbina gotuje

Praca skutecznie zabija we mnie jakiekolwiek chęci na bazgrolenie 'takie tam sobie'. W sumie mogłabym pokazać niektóre z projektów powstałych na zlecenie, ale z jedzeniem, ani gotowaniem nie mają one wiele wspólnego, z trollami tez nie...
A gotować nadal mi się chce, chociaż nie bardzo mam już dla kogo. Ale przypadkiem trafiłam ostatnio na wieczór autorski Piotra Bikonta oraz najnowszej książki kucharskiej, którą "popełnił". Siedziałam, słuchałam gawędzenia ( opowiadać to on potrafi, nie ma co...), i chociaż wcale nie było to moim zamiarem, kupiłam książkę Balbiny. Tak na marginesie, Balbina Przepiórko to postać fikcyjna, Pan Piotr obawiał się bowiem, że jako autor-goj nie przyczyni się do sprzedaży książki, wymyślił więc żydowską gospodynię :)




Poza przepisami, z których niebawem skorzystam ( i zilustruję!), zachwyciła mnie szata graficzna. Zresztą zobaczcie sami.

i coś w klimacie na deser. Byłam na koncercie Steczkowskiej  ( albumu "Austeria") dawno temu w Słupsku, i bardzo długo będę go pamiętała.

1 komentarz:

  1. Zawsze chciałam spróbować kuchni żydowskiej i dawno temu zostałam posiadaczką Hagady, którą to, by czytać trzeba przekręcić do góry nogami i tyłem na przód. Jednak tam są tylko wytyczne, zasady- co może być łączone z czym, a Balbina pokazuje gotowanie- coś dla mnie??, choć z żydowskością jej pseudonimu ciężko mi się zgodzić:)

    OdpowiedzUsuń